17.06.2025
Pogadajmy z Kamilem. Manowiecki o kulisach Pucharu Świata w Szwajcarii
“Silvaplana - to właśnie ten przystanek był dla mnie najtrudniejszy”. Awaria łożyska w samochodzie, ostatnie 100 km pokonane z prędkością żółwia, choroba, ciężki kaszel, stres … ale mimo to, znalazł w sobie siłę i motywację, by poszybować po srebro Pucharu Świata. Ale od początku!
Z Kamilem łączymy się w trakcie jego powrotu do domu. Znalazł jednak chwilę, by opowiedzieć o kulisach Pucharu Świata w Szwajcarii.
Który z dotychczasowych przystanków w cyklu Pucharu Świata był najtrudniejszy?
Silvaplana - to właśnie ten przystanek był dla mnie najtrudniejszy. Było dużo presji. Wiele osób liczyło na moją wygraną. Byłem w stanie wygrać te zawody, to nie jest na tyle odległe, że aż nie możliwe. Było to możliwe, ale na drodze stanęła mi choroba.
Do Szwajcarii dotarłem z przygodami. Podróżuję staruszkiem, 30-letnim kamperem, w którym w trakcie jazdy padło łożysko. Ostatnie 100 km, jechałem 5 km/h bocznymi drogami, aby nie zepsuć łożyska do końca. Dojechałem do Francji, gdzie miałem nadzieję naprawić samochód. Niestety odmówiono mi szybkiej pomocy m.in z powodu braku terminu i wielkości samochodu. Wziąłem sprawy w swoje ręce i sam go naprawiłem na przypadkowym parkingu. Finalnie dojechałem do Szwajcarii, ale ta sytuacja kosztowała mnie wiele energii i stresu. W konsekwencji rozchorowałem się, a do zawodów pozostał tydzień. Na pierwszy trening poszedłem dopiero dzień przed startem.
Po pierwszym wyścigu byłem o krok od zrezygnowania z zawodów. Wróciłem do kampera, położyłem i nie byłem w stanie się ruszyć przez godzinę. Na początku zajmowałem około 10 lokatę. Ostatecznie się zmotywowałem, ale to były dla mnie bardzo trudne regaty. W wyścigach złotej floty wspiąłem się na drugą pozycję, po wygraniu 3. wyścigów z 6. Udało mi się również zmniejszyć ilość punktów do lidera. Była ta ogromna wewnętrzna satysfakcja.
Ostatniego dnia mamy wyścigi finałowe. Przed nim odbywa się golden ticket - wyścig dla wszystkich, z którego wyłania się zwycięzców długiego dystansu dookoła zatoki. Ostatecznie wygrani tego wyścigu awansują do wyścigów medalowych na 10 pozycji. Niestety wiatr pokrzyżował plany. Organizatorzy obawiali się, że nie zdążą zrealizować zaplanowanych innych startów. Wiatr na szczęście przyszedł, co prawda marginalny ale umożliwił realizację programu zawodów. Mały wiatr skłonił nas do użycia większych foili, chociaż nie wszyscy się na to zdecydowali. Lider zawodów jak się okazało wybrał mniejszy. Przewidział, że w czasie naszego finału się rozwieje. W finale miałem super start. Wiatr rozwiał się do 15-węzłów. Niestety zostałem dogodniony.
Co było największym wyzwaniem, z którym zmierzyłeś się podczas zawodów w Silvaplana?
Największe wyzwanie to start będąc chorym. Ciężki kaszel osłabiał mnie i był wielkim utrudnieniem. Sprawiał, że nie miałem siły. Starałem się jednak wykorzystać moje umiejętności taktyczne, czyli jak najmniej energii włożyć, a jak najszybciej dopłynąć. Silvaplana słynie z tego, że pływając tam trzeba dużo manewrować, wręcz czytać wiatr i przewidywać co się zaraz stanie.
Czy drugie miejsce dodaje Ci pewności siebie przed kolejnymi wyzwaniami, czy jednak pozostaje niedosytem?
Drugie miejsce daje mi pewności siebie. Drugie miejsce jest potwierdzeniem tego, że jestem nadal w topie i mogę walczyć o miejsce pierwsze. I co najważniejsze ta pozycja pokazuje mi jak wiele już zrobiłem, ale też czego nie zrobiłem podczas przygotowań do zawodów.
Czy jest coś, co zmieniłbyś w swoim przygotowaniu lub sprzęcie, aby w przyszłości poprawić wynik?
Dotychczasowe starty traktuję jako rozpływanie i rozgrzewkę. Będę ciężko trenował i poprawię się. Dodam aktywności, których do tej pory nie robiłem, m.in ze sparing partnerami, aby zwiększyć szanse na zwycięstwo i jeszcze lepiej wypaść na kolejnych zawodach.
Trzymamy kciuki!