28.09.2025
Wracają z Mistrzostw Świata Formuły Wing 2025
Sardynia, 93 zawodników z 22 krajów, niespokojne wody Morza Śródziemnego, bardzo zmienny wiatr i emocje bez granic - tak wyglądała walka o pierwszy w historii tytuł Mistrza Świata Formuły Wing. Kamil Manowiecki zakończył rywalizację na piątym miejscu. Cieślak i Peczka w połowie stawki.
Burzliwy początek na długim dystansie
Według planu pierwszy dzień zmagań miały poprzedzać wyścigi próbne i treningi. Jednak pojawienie się trąby wodnej zmusiło zawodników do pozostania na brzegu. Drugiego dnia pogoda była łaskawa i przywitała zawodników idealnymi warunkami do ścigania. Zawody rozpoczęła seria czterech wyścigów długodystansowych. Rywalizacji sprzyjał przyjemny i ciepły wiatr Mistral, jednak to emocje i determinacja zawodników dodawały prawdziwego żaru. Zacięta walka rozpoczęła się od pierwszego startu.
Typowany jako jeden z faworytów do zwycięstwa, nasz zawodnik Kamil Manowiecki po pierwszym dniu plasował się na odległej jak na swój poziom 10. pozycji. Zwycięzca Pucharu Świata WingFoil w Chinach przyznał, że zamiast walczyć o zwycięstwo w wyścigach, skupiał się na przetrwaniu i walce ze sprzętem.
Powrót do gry
Początek regat dla Manowieckiego nie był łatwy, jednak pozytywna zmiana przyszła trzeciego dnia. Znany z upodobania do mocnych wiatrów Kamil, złapał oddech i zaserwował nam imponujące wyniki w wyścigach sprinterskich, plasując się na pozycjach: 5,2,2,1,1,2. Zapewniło mu to awans z 10. na 3. miejsce w klasyfikacji generalnej.
Gdyby wiało 30 węzłów, byłbym jeszcze szczęśliwszy - powiedział na zakończenie rywalizacji.
Zdecydowanie to był jego dzień. Zapytany co się zmieniło i dzięki czemu obserwujemy powrót formy, odpowiedział, że mental, ale też drobne zmiany w ustawieniach sprzętu. Zawodnik wymienił pasy i linki trapezowe.
Czwarty dzień to był totalny rollercoaster. Dzień niczym kolejka górska - podsumował Kamil Manowiecki.
Walka pomiędzy faworytami tj. Manowieckim, Ghio, Tomasi, Cappuzzo stała się wyjątkowo zacięta. Emocje dodatkowo podkręcały trudne warunki pogodowe. Tego dnia każdy był zarówno zwycięzcą, jak i przegranym. Klasyfikacja zmieniała się diametralnie po każdym wyścigu. Wygrany spadał na dalsze pozycje, by po kolejnym starcie ponownie triumfować na podium.
“Najbardziej szalony dzień wyścigowy”
Gdyby komuś się wydawało, że czwarty dzień był szalony, piąty dzień rywalizacji nie zamierzał dać zawodnikom oddechu, tym bardziej, że wygraną był awans do finału. Piątkowa sesji ścigania początkowo szła po myśli Manowieckiego. Zawodnik wywalczył zwycięstwo w złotej flocie i awans na drugie miejsce w klasyfikacji generalnej.
To był najbardziej szalony dzień wyścigowy jaki pamiętam - podsumował Manowiecki.
Radość niestety była krótka. Największy rywal Kamila - Mathis Ghio dał popis niesamowitego finiszu, wyprzedzając Manowieckiego w końcówce ostatniego wyścigu, zabierając mu tym samym miejsce w finale. Do Ghio w finale dołączył Cappuzzo.
W półfinale Manowiecki zmierzył się z Seanem Herbertem, Alessandro Tomasim i Grae Morrisem. Rywalizację zakończył na trzeciej pozycji, która pozbawiła go awansu do wielkiego finału. Ostatecznie na Mistrzostwach Świata Formuły Wing, Manowiecki zajął piąte miejsce.
Młoda generacja Formuły Wing
Wśród 93 zawodników obserwowaliśmy również walkę dwóch młodszych reprezentantów klubu - Szymona Cieślaka i Bartosza Peczki. Chociaż dopiero stawiają pierwsze kroki na światowej arenie wingfoila, ich obecność na mistrzostwach i stracie z bardziej doświadczonymi liderami tej dyscypliny jest potwierdzeniem ich ambicji i inwestycji w doświadczenie. Bez wątpienia test który przeszli na mistrzostwach, przy wsparciu trenerka Janiaka, mogą przekuć w korzyści na kolejnych edycjach mistrzostw.
Szymon Cieślak rywalizował w srebrnej flocie, w której uplasował się na 13 pozycji, tj. 33 miejsce ogólnie. Bartosz Peczka rywalizował w brązowej flocie, w której uplasował się na 5 pozycji, tj. 45 miejsce ogólnie.
szczegółowe wyniki: https://wingfoilracing.org/2025worlds
fot. R. Hajduk














